Niedawno gadałem ze znajomym, który mówił mi, że irytuje go fakt, że nie wie gdzie się podziewają jego pieniądze. Nie wie kiedy na coś zaoszczędzi. Po prostu pieniądze gdzieś się podziewają. Jest programistą, tak jak ja, więc w teorii nie powinien się tym martwić, prawda?
Niekoniecznie 🤔
Wiele jest poradników o finansach. Nie wszystkie są dla każdego. Co innego potrzebuje osoba, która pracuje za średnią krajową, co innego ktoś z kredytem hipotecznym na głowie, a jeszcze co innego singiel zarabiający czterokrotność średniej krajowej. Jedno jest jednak pewne – warto temat poznać i wybrać strategię najlepszą dla nas, w naszym konkretnym, indywidualnym przypadku.
Nie jestem specjalistą, nie pozjadałem rozumów, nie jestem też na tyle butny, żeby cokolwiek komukolwiek radzić! Ale to, co mogę zrobić, to opisać jak ja sobie radzę z finansami. Co dla mnie działa, jakie ma efekty i na co zwracam uwagę.
Zapnijcie pasy. Będzie o pieniądzach 💰
Podstawowa zasada
W finansach bardzo ważna jest matematyka, w końcu chodzi o liczby. W finansach szczególnie ważne jest jedno równanie:
zarobki – wydatki = oszczędności
Proste, prawda? 🙂 Zasada prosta, gorzej z jej realizacją. Simple, but not easy.
Budżet domowy
Jedną z naczelnych zasad przewijających się w finansach jest dowiedzenie się, gdzie tak naprawdę idą nasze pieniądze. Bardzo szczegółowym sposobem na pilnowanie wydatków jest tworzenie budżetu domowego. W teorii jest to kilka kroków:
- policz, ile masz pieniędzy dostępnych miesięcznie
- ustal kategorie wydatków
- oszacuj, ile na którą kategorię potrzebujesz pieniędzy
- zapisuj wydatki i odliczaj je od budżetów na daną kategorię
- na koniec miesiąca zobacz jak Twój plan wygląda po zderzeniu się z rzeczywistością
- wróć do punktu 3 i powtórz kroki przez kolejny miesiąc.
Teoretycznie tak to wygląda. Teoretycznie, bo sam nigdy budżetu domowego nie prowadziłem! Wydaje mi się, że jeśli budżet się spina co miesiąc, to nie ma konieczności być tak drobiazgowym. Chociaż jeśli lubisz liczby i chcesz wiedzieć ile i na co poszło – narzędzie wydaje się być idealne. Sugeruję poszukać więcej na stronach ludzi, którzy się na tym znają, czyli blogach Finanse Bardzo Osobiste, oraz Jak Oszczędzać Pieniądze.
Antybudżet?
Jeśli Twój budżet się spina a tworzenie szczegółowego budżetu co miesiąc jest zbyt czasochłonne, to proponuję podejść do tematu inaczej, wręcz odwrotnie. Zaraz po otrzymaniu wypłaty zdecyduj ile pieniędzy chcesz odłożyć na różne cele. Odłożyć, a nie wydać, to ta zasadnicza różnica.
Jeśli masz samochód to warto sobie amortyzować jego naprawy na bieżąco, dzięki czemu w razie wizyty w warsztacie nie będziesz musiał wyciągać „swoich” pieniędzy – sięgniesz po te odłożone wcześniej. Ja jestem optymistyczny i odkładam 200 zł miesięcznie na auto (kupione za gotówkę, więc za wszelkie naprawy płacę sam – nie wiem jak to wygląda przy leasingu, ale to tylko przykład!). Jeśli przez 3 miesiące się nic nie dzieje, to mam do dyspozycji 600 zł. Jeśli w czwartym miesiącu coś się stanie i będę musiał pojechać do warsztatu, to będę miał do dyspozycji 600 zł. Nawet jeśli nie pokryje to całości naprawy, to zawsze jest to jakaś większa lub mniejsza, część, którą mam już sfinansowaną.
Inny przykład – podróże. Załóżmy, że nie jestem wielkim miłośnikiem podróży, więc odkładam sobie 500 zł miesięcznie na wyjazdy. Co miesiąc pieniądze się kumulują a gdy przychodzi moment jakiegoś wyjazdu – po prostu z nich korzystam. Przy mniejszych wyjazdach, np weekendowych, odliczam sobie wydatki i zabieram z tej odłożonej kupki. Jeśli wyjeżdżam na wakacje zagranicę, to zazwyczaj zeruję to konto i czasem nawet muszę dopłacić. Bajer jednak polega na tym, że dopłacam 500, 800, 1200 zł, ale nie muszę wyskakiwać np. z 5000 zł.
Zdecyduj sam, na co chcesz (lub czasem musisz) wydawać pieniądze, oszacuj ile średnio miesięcznie chciałbyś na to przeznaczać i załóż sobie konta celowe w banku. Nie muszą to być szczególnie wysoko oprocentowane konta – ważne, żebyś na jeden cel miał osobne konto, żeby pieniądze tam trzymane miały faktycznie swój ściśle określony cel.
Czas to pieniądz
Mówi się, że czas szybko płynie. Z punktu widzenia finansów to bardzo dobrze! Ale tylko wtedy, gdy zaczniesz już odkładać kasę, bo ani się obejrzysz a z odkładania niewielkich kwot zrobią się całkiem poważne pieniądze 🙂
Mam, wydaje mi się, dość obrazowy przykład. Otóż założyłem konto celowe dla swojego chrześniaka – cel jest taki, żebym nie musiał wyskakiwać z większej kasy na komunię 😁 Założyłem więc sobie, że będę odkładał 50 zł miesięcznie na konto celowe. Nie jakiś majątek i wydaje się, że zbieranie trochę mi zajmie. Ale 50 zł miesięcznie, to 600 zł rocznie. w 5 lat robi się z tego 3000 zł, pomijając oczywiście wszelkie oprocentowanie. 3000 zł to już zupełnie inna kwota niż 50 zł, prawda? Gdybym zaczął teraz, to żeby zebrać podobną kwotę musiałbym oszczędzać chyba ze 400 zł miesięcznie żeby „zdążyć” na komunię!
Emeryturka…
Inny przykład to emerytura. Ja się nie łudzę, że „państwo się mną zaopiekuje”. Jeśli będę miał emeryturę, to głodową – tutaj nie mam wątpliwości. Dlatego wziąłem sprawę w swoje ręce i zacząłem samemu oszczędzać. Na początku uznałem, że zacznę od czegokolwiek, byle tylko zacząć. 200 zł miesięcznie szło sobie na to konto celowe. Gdybym zostawił tę kwotę, to przez 40 lat (które powiedzmy zostają mi do emerytury) zebrałbym 306475,29 zł (tutaj już nie zaniedbałem oprocentowania, założyłem średnią stopę zwrotu 5%). Not bad! Gdybym zaczął oszczędzać 5 lat później, to wyszło by 228164,91, więc prawie 80 tys. mniej.
Konkrety. Na samodzielne oszczędzanie na emeryturę wpadłem ok. 3 lat temu (czyli w wieku 29 lat), odkładałem 200 zł miesięcznie, ale potem zainteresowałem się IKE i IKZE (tutaj piguła wiedzy: https://marciniwuc.com/wszystko-o-ike/), i ustawiłem zlecenie roczne na kwotę 4000 zł. W tej chwili mam już odłożone jakieś 8300 (300 to zysk z obligacji) – ale za chwilę kolejna wpłata, więc zrobi się już ponad 12 tys. Jeden powie, że mało, ale ja tu widzę jakieś kilka miesięcy do przeżycia, a przecież tyle lat zbierania odsetek przede mną!
Wrzuciłem te dane do kalkulatora (tu link do konkretnego wyliczenia), i jeśli będę chciał przejść na emeryturę w wieku 65 lat to będę miał do dyspozycji nieco ponad 400 tys! Jeśli wydłużę ten okres do 67 lat to wyjdzie już ponad 450 tys 🤯 Sam zobacz – 2 lata dłużej odkładania 4 tys rocznie, a przybywa 50 tys zł.
Nie są to dokładne obliczenia, zaniedbałem inflację i nie odliczałem podatku Belki (IKE tak działa, jeśli wypłacisz pieniądze po 60 roku życia). Można się pobawić samym kalkulatorem, dodać np indeksowanie wpłat o kwotę inflacji, co zniweluje jej wpływ na realną wartość oszczędności. Dla inflacji 3% i takim indeksowaniu wpłat, te wyniosłyby kolejno 4000, 4120, 4243,6, 4370,9, itd., dając mi nie 450 tys a prawie 700 tys!
Tak więc im szybciej zaczniesz tym lepiej, a na początek wystarczą nawet niewielkie kwoty, byle tylko złapać rozpęd 🙂
KISS, czyli automatyzuj!
Myślę, że bardzo upierdliwe byłoby comiesięczne pilnowanie przelewania odpowiednich kwot na subkonta. Ale od czego mamy automatyczne zlecenia?
Żeby zdjąć sobie z głowy cały zachód związany z decydowaniem ile pieniędzy ma trafić w które miejsce najlepiej ustawić sobie automatyczne przelewy „od razu” jak przyjdzie wypłata. Nie wiem czy da się takie przelewy uzależnić od momentu kiedy pieniądze wpłyną, więc sugeruję ustawić je na datę po której już na pewno wypłata będzie na naszym koncie.
I naprawdę lepiej zrobić to jak najszybciej, bo potem może się okazać, że jakieś impulsywne zakupy zakłócą nasz misterny plan i na konta celowe nie wystarczy 😉
Jeszcze wrócę do odkładania na emeryturę. Wspomniałem, że ustawiłem zlecenie stałe co rok. Tak śmiesznie się złożyło, że zlecenie wykonuje się w styczniu. Nie najlepszy miesiąc, patrząc na to, że przed chwilą był grudzień z różnymi wydatkami 😉 Tutaj automatyzacja mnie ratuje – odkładam po prostu mniej więcej 600 zł miesięcznie na takie większe, np roczne, opłaty (fachowo określa się to jako fundusz wydatków nieregularnych). Gdy przychodzi do wysyłania 4000 zł na emeryturę, to nie szukam nagle w popłochu takiej kwoty, tylko korzystam z odłożonych na ten cel pieniędzy. Po prostu automatycznie rozłożyłem sobie tę roczną, dużą opłatę na cały rok. Brzmi jak rozłożenie kupna telewizora na raty, tylko w bardziej szczytnym celu 😉
A co z procentem?
Po co się w sumie tak rozdrabniać? Nie wystarczyłoby wrzucić wszystkiego na jedno konto oszczędnościowe lub lepiej lokatę, i zbierać wyższy procent co miesiąc?
Myślę, że nie.
Jeśli wszystko wrzucimy do jednego worka, to dużo trudniej będzie określić na jaki cel mamy ile pieniędzy. Łatwo też będzie „podbierać” kasę z emerytury, bo czeka nas większa naprawa samochodu.
Dla mnie przejrzyściej i prościej jest, gdy mam osobne konta, na których zbierają się odpowiednie kwoty. Przy niskich kwotach, np 3000 zł to, czy będziemy mieli na koncie oprocentowanie 0,8% czy 2% nie robi wielkiej różnicy. A „zysk” z prostej informacji, ile mamy na dany cel odłożone, jest wart więcej niż te kilka groszy!
Co innego jak zbieramy na coś bardziej pokaźne kwoty. Wtedy rozsądnym może być poszukanie jakiegoś sposobu na wyższe odsetki. Zwłaszcza jeśli wydatek na który zbieramy cechuje się pewną bezwładnością, czyli nie musimy wyciągać pieniędzy z dnia na dzień, a możemy poczekać np. miesiąc na koniec lokaty.
Sam popełniłem błąd przy oszczędzaniu na wkład własny na mieszkanie. Przy dzisiejszych cenach nieruchomości możesz sobie wyobrazić, że chodzi o dość sporą kwotę. W tym przypadku długo jednak trwałem w przekonaniu, że ważna jest prostota systemu i wolałem trzymać te pieniądze na niskooprocentowanym koncie oszczędnościowym. Myślałem, że nie będzie dużej różnicy. Jednak gdy wrzuciłem te pieniądze na konto z promocyjnym oprocentowaniem (szalone 2,7%!) to okazało się, że po miesiącu dostałem prawie 4x więcej odsetek!
Dlatego jeśli jakiś cel ma tę swoją bezwładność, a kwota robi się pokaźna – warto rozejrzeć się za czymś z lepszym procentem. Trochę manualnej pracy, jaką jest przelewanie pieniędzy miedzy kontami i lokatami jest tego warte. Jeśli jednak kwota jest dość drobna, to myślę, że oprocentowanie jest drugorzędne. Tutaj znajdziesz aktualny ranking lokat przygotowany przez Michała Szafrańskiego💰
Nałóż na siebie ramy
Ogarnianie finansów w ten sposób jest bardzo łatwe. Wiemy, gdzie podziewają się pieniądze, bo na główne cele mamy osobne konta. Po wypłacie pieniądze automatycznie trafiają tam, gdzie powinny, więc nie musimy o tym szczególnie pamiętać. To co nam zostaje, jest więc tym co mamy dostępne na „życie”.
Nie znaczy to, że wszystko co zostało musimy wydać 😉 Ale nawet jeśli, to już w tej chwili mamy tę przewagę, że nasze cele zostały już zasilone kasą! Jeśli coś zostanie, to przecież tego nie wyrzucisz. Z takimi pieniędzmi można zrobić wiele rzeczy – przelać więcej kasy na jakieś konto celowe. Albo po prostu zostawić sobie jako bufor na jakieś nieprzewidziane wydatki i kumulować tam pieniądze z miesiąca na miesiąc.
Czasem może się okazać, że brakuje nam kasy, np ten nieszczęsny samochód wymaga dużej naprawy, albo nawet wymiany. Wtedy jesteśmy do przodu, bo możemy wykorzystać „nadwyżki”, albo nawet pożyczyć od siebie a nie od banku! Po prostu weź potrzebną kasę z konta celowego, a potem, prócz standardowego zasilania, spłacaj dług (możesz nawet nałożyć na siebie odsetki!).
W kryzysowej sytuacji na pewno lepiej mieć do dyspozycji własne pieniądze, niż pożyczać w banku. Może rezygnacja z wyjazdów będzie niewielkim wyrzeczeniem w porównaniu z brakiem samochodu?
Widzisz, niezależnie od tego, czy masz „za dużo” pieniędzy, czy za mało – odpowiednie zapanowanie nad nimi daje dużą dozę elastyczności.
Disclaimer
W tym artykule dzielę się swoimi doświadczeniami i przemyśleniami. Nie poruszyłem tutaj tematów tak ważnych, jak fundusz bezpieczeństwa czy poduszka bezpieczeństwa. O tym dużo napisano na wcześniej wspomnianych blogach (Finanse Bardzo Osobiste, oraz Jak Oszczędzać Pieniądze) i pewnie niezliczonej liczbie innych miejsc.
Nie zamierzam w tym wpisie wskazywać co ktokolwiek miałby robić ze swoimi pieniędzmi! To co chcę przekazać, to to, że znalezienie swojego sposobu na zapanowanie nad wydatkami pozwala spojrzeć na temat finansów z zupełniej innej perspektywy.
Takie główne punkty, które chciałbym jeszcze raz podkreślić, to:
- czas działa na korzyść jeśli zaczniesz wcześnie
- zidentyfikuj swoje podstawowe cele i zdecyduj ile będziesz na nie odkładał
- automatyzuj
- w razie większej potrzeby – działaj w ramach swoich oszczędności
Zastanów się, poszukaj najlepszego rozwiązania dla siebie. I pamiętaj, żeby automatyzować gdzie się tylko da. W prostocie siła, więc lepiej zacząć wcześniej z prostym systemem, niż zastanawiać się miesiącami nad wysublimowanymi rozwiązaniami 🙂
Pamiętaj, najlepszy czas, żeby zadbać o finanse był wczoraj. Ale lepszego niż dzisiaj już nie będzie 😉